52 DSH Remus majówkę spędziła w Beskidach. Udaliśmy się tam w dziesięciosobowym gronie, również w towarzystwie dh Eweliny i dh Bartka, dh Marceliny z 52 TDH Remus, a także gościnnie czas spędziła z nami dh Alicja z 4 DH Radzyńskie Jaszczurki.
Przygoda zaczęła się 1 maja na dworcu w Grudziądzu, od dziesięciogodzinnej
podróży pociągiem. Jednak w miłym towarzystwie czas płynie szybko i nim zdążyliśmy
się zorientować nastał wieczór i znaleźliśmy się w miejscowości Węgierska Górka.
Trafiliśmy na pole namiotowe, rozbiliśmy namioty i po kolacji poszliśmy spać.
Następny dzień zaczęliśmy od przygotowania pożywnego śniadania i prowiantu
na drogę. Wyprawę zaczęliśmy od krótkiej krajoznawczej przejażdżki busami m.in. przez
miasto Żywiec. Koło południa weszliśmy już na niebieski szlak, który prowadził na
najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego - Skrzyczne. Następnie kontynuowaliśmy wędrówkę
grzbietami gór zaliczając po drodze Malinowską Skałkę, aż pod koniec dnia udało nam
się wspiąć na Baranią Górę. Powrót do Węgierskiej Górki był trudny i długi, ale
przyczynił się do kształtowania charakteru i pokonywania własnych słabości. Po
zmroku wróciliśmy wszyscy cali i zdrowi na pole namiotowe. Mimo zmęczenia i
obtartych stóp u niektórych, każdy z nas był usatysfakcjonowany, że udało się przejść
długą i wymagającą trasę.
Święto konstytucji 3 maja spędziliśmy wędrując tym razem po Beskidzie
Żywieckim. Celem była Hala Boracza, a następnie Redykalny Wierch, żeby na koniec
wrócić niebieskim szlakiem do Żabnicy, a stamtąd udać się do Węgierskiej Górki. Trasa
oferowała nam piękne widoki, ciekawe podejścia, a trasa w dół wydawała się nie
kończyć. Na koniec wędrówki najlepszą atrakcją okazało się ogromne stado pasących
się owiec nieopodal drogi. Drugi dzień w górach był ostatnim dniem na południu Polski.
Po zejściu z gór, szybkim prysznicu i obfitej obiadokolacji spakowaliśmy swoje małe
obozowisko i wyruszyliśmy na dworzec. Po 20. ostatni raz spojrzeliśmy na góry i
wsiedliśmy do pociągu kierującego się na północ. Noc spędzona w pociągu, skoro świt
przesiadka w Poznaniu i trochę później w Toruniu. Aż w końcu w sobotę przed
południem byliśmy już w Wałdowie Szlacheckim, gdzie nasza przygoda się zakończyła.
Każdy z nas wyciągnął własne wnioski i refleksje z wyprawy, którymi się wzajemnie
podzieliliśmy.
Godziny spędzone na rozmowach na wszelakie tematy podczas podziwiania
przepięknej Matki Natury, jedzenie przekąsek na szczytach gór i napawanie się
widokiem, a także spędzanie majówki w gronie przyjaciół - tak właśnie będziemy
wspominać Górski Biwak Remusa HS.
Tekst: Wiktoria Majta
Zdjęcia: uczestnicy biwaku